Mapa Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej
Poniżej widzisz fabrykę Opla w Gliwicach. Użyj nawigacji, by zobaczyć rozmieszczenie wszystkich firm działających w Strefie
Historia Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej
Poniżej widzisz fabrykę Opla w Gliwicach. Użyj nawigacji, by zobaczyć rozmieszczenie wszystkich firm działających w Strefie
Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna zaczęła od 800 ha dawnych terenów rolniczych, przemysłowych i nieużytków na Śląsku. Jako część szerszej polityki rewitalizacji regionu wcześniej obciążonego przemysłem ciężkim, miała sprowadzić nowoczesne przedsiębiorstwa, innowacje i szanse zatrudnienia.
Strefa obejmuje dziś ponad 2000 ha przestrzeni przemysłowych, czyli około 13% całkowitej powierzchni stref ekonomicznych w Polsce, oferując 50 000 miejsc pracy, głównie w przemyśle motoryzacyjnym. Ponad ¾ stanowisk pracy w KSSE jest nowych, pozostałe są klasyfikowane jako utrzymane miejsca pracy. W 2012 aktywnych było 227 zezwoleń na działanie w strefie, w porównaniu do jedynie 49 na początku tysiąclecia.
Przedsiębiorstwa w strefie inwestują zdecydowanie więcej, w przeliczeniu na pracownika, niż przeciętne firmy poza strefą - w 2012 były to dwukrotnie większe nakłady. To świadczy o roli SSE jako katalizatora inwestycji.
O ile strefa jest istotnym źródłem zatrudnienia i inwestycji w regionie, dla firm zgłaszających akces do SSE w Polsce zostały ustanowione znaczące zwolnienia podatkowe. W okresie 1996-2012 wartość zwolnień od podatku dla nich przekroczyła kwotę 10 mld zł. Przyjmując, że Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna pod względem wielkości stanowi z grubsza 20% ogółu stref w Polsce, szybki rachunek wskazuje na kwotę 2 mld zł w okresie 16 lat, lub 130 mln zł rocznie, przekazanych w formie pomocy publicznej zaangażowanym firmom w regionie. 20 mld zł inwestycji poczynionych w ramach Specjalnej Strefy Ekonomicznej wydaje się dobrym uzasadnieniem dla tak dużego nakładu z publicznej kasy, jednak w praktyce trudno uchwycić, czy poszczególne przedsiębiorstwa faktycznie zrezygnowałyby z tych inwestycji, gdyby strefa nie istniała.
Przemysł motoryzacyjny pojawił się w województwie śląskim w drugiej połowie XX wieku w Bielsku-Białej oraz w Tychach. Szczególnie dobre czasy dla produkcji samochodów nastały w latach 70. wraz z dojściem do władzy Edwarda Gierka. W konsekwencji decyzji politycznych pochodzącego z Sosnowca I Sekretarza KC PZPR w stolicy Podbeskidzia rozpoczęto produkcję Syreny, natomiast Tychy skorzystały z zakupionej we Włoszech licencji na Fiata 126. Transformacja ustrojowa w latach 90. nie przebiegła bez problemów i wymusiła poważne przekształcenia: otwarcie na prywatnych inwestorów, unowocześnienie technologii produkcji, zwiększenie wydajności pracy, poszukiwanie alternatywnych rynków zbytu i nowych modeli samochodów.
Na Śląsku pojawiły się nowe spółki z zagranicznym kapitałem, a najważniejszym inwestorem został oswojony wcześniej z regionem Fiat. Nieco później pojawiła się firma General Motors produkująca popularnego Opla. Wkrótce ci dwaj potentaci na globalnym rynku motoryzacyjnym mieli stać się liderami pod względem nakładów inwestycyjnych nie tylko w strefie katowickiej, ale na obszarze całego kraju. W latach dwutysięcznych systematycznie zwiększało się zatrudnienie w sektorze motoryzacyjnym, osiągając niemal połowę liczby osób pracujących obecnie na terenie województwa śląskiego w górnictwie. Tym samym w regionie znalazła pracę 1/3 osób zatrudnionych przy produkcji pojazdów na obszarze całego kraju.
O roli sektora motoryzacyjnego świadczy choćby to, że niemal każdego tygodnia firmy działające w KSSE pojawiają się w czołówkach serwisów informacyjnych. Nie przez przypadek najważniejsze przedsiębiorstwa w strefie reprezentują właśnie sektor motoryzacyjny, a ich wkład stanowi 62% całej kwoty zainwestowanej do tej pory w KSSE. Pomimo globalnego kryzysu, który zniechęcił europejczyków do kupowania samochodów, największe inwestycje w ostatnich latach należały do firm z tej branży – zarówno producentów aut, jak również dostarczycieli podzespołów oraz usług specjalistycznych związanych z wytwarzaniem pojazdów.
Działalność firm zlokalizowanych w KSSE ma duży wpływ na gospodarkę województwa. Poza zainwestowanym kapitałem, nowymi miejscami pracy i współpracą z innymi przedsiębiorstwami (np. producentami stali i metali lekkich, a także wyrobów elektrycznych i elektronicznych), strefa sprzyja wykorzystaniu przemysłowego potencjału regionu. Jednak dominacja sektora motoryzacyjnego w KSSE może budzić wątpliwości. Branża ta jest szczególnie uzależniona od globalnej sytuacji gospodarczej, co było widoczne w czasie ostatniego kryzysu gospodarczego, który wpłynął negatywnie na funkcjonowanie KSSE (aczkolwiek należy przyznać, że inne polskie strefy ucierpiały bardziej niż katowicka). Ze względu na ulgi podatkowe dla firm działających w strefach, inwestycje często uzależnione są od decyzji politycznych podejmowanych na najwyższych szczeblach władzy, jak miało to miejsce w 2011 roku, gdy podjęto decyzję o produkcji Fiata Pandy we Włoszech, pomimo że - jak stwierdził szef firmy Sergio Marchionne - nie miało to sensu ekonomicznego.
Można się również zastanawiać, w jakim stopniu firmy z sektora motoryzacyjnego stawiają na innowacje, które poprawiłyby konkurencyjność polskiej gospodarki. Pomimo inwestycji w nowe technologie, firmy działające w KSSE pełnią funkcję służebną wobec gospodarek innych krajów. Choć podejmowane są kroki mające na celu unowocześnienie sektora poprzez tworzenie klastrów i parków technologicznych (w ramach KSSE powstał klaster motoryzacyjny Silesia Automotive), jest zbyt wcześnie, by ocenić wyniki ich działania.
Biorąc pod uwagę uzależnienie KSSE od jednego sektora, rosnące koszty pracy w Polsce, niepewną sytuację gospodarczą oraz polityczne zawirowania wokół branży motoryzacyjnej, jest prawdopodobne, że w przyszłości zagraniczni inwestorzy znajdą w innym miejscu świata atrakcyjniejszą ofertę i przeniosą produkcję do krajów, które zaproponują im znacznie korzystniejsze ulgi podatkowe.
Chcąc poznać opinie szeregowych pracowników najniższego szczebla, zatrudnionych przez firmy działające w KSSE, musimy na chwilę opuścić świat twardych danych i oddać głos ludzkim emocjom. Analizując setki opinii, zamieszczonych przez najczęściej anonimowych pracowników na portalu Gowork.pl, służącemu wymianie informacji na temat warunków pracy panujących w kilkunastu tysiącach mniejszych i większych firm działających w Polsce, oraz sprawdzając medialne doniesienia w sprawie pracowniczych protestów, można stworzyć zupełnie inny obraz KSSE, niż ten, który znajdziemy w materiałach promocyjnych firm lub w opiniach polityków, lobbujących za dalszym rozwojem strefy.
Wśród tysięcy internetowych komentarzy na temat firm działających w KSSE określenia takie jak „obóz pracy”, „niewolnictwo”, „wyzysk” powracają jak złowróżbny refren. Podobnie jak skargi na niskie pensje, brak poszanowania praw pracowniczych, oskarżenia o mobbing, tworzenie nierealnych planów produkcyjnych, dzięki którym niemożliwe jest uzyskanie zawartych czasem w umowach premii, oraz liczne doniesienia o zatrudnieniach na tzw. umowach śmieciowych, nie gwarantujących żadnych dodatkowych świadczeń socjalnych. Tak mroczny obraz KSSE, widzianej oczami szeregowych pracowników, jest zgodny z opiniami, na które można natknąć się w licznych niezależnych raportach, dotyczących stosunków pracy, panujących w strefach ekonomicznych na całym świecie, jak również z opisem warunków panujących we Dolnośląskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, przeanalizowanych przez Małgorzatę Maciejewską, przedstawicielkę Think Tanku Feministycznego. W swoim raporcie zatytułowanym „Zmęczone ciała i bezcenne produkty. Warunki pracy kobiet w specjalnej strefie ekonomicznej przemysłu elektronicznego” (PDF), autorka tak podsumowuje dwumiesięczne zatrudnienie w jednej ze strefowych firm:
„Fabryki na strefie działają jak mobilne machiny nowoczesnego kapitalizmu, wykorzystując tymczasowe formy zatrudniania oraz bazując na prawnym i społecznym zapleczu, jakie stwarza państwo i specyfika regionu (przede wszystkim brak podstaw życia – jak godna praca i stabilny dochód –odebranych przez likwidację starego przemysłu) (...) życie robotnic jest „drenowanie” poprzez monotonną, szkodliwą dla zdrowia i niskopłatną pracę, wyczerpujące dojazdy oraz brak stabilnych form zatrudnienia. (...)Można stwierdzić, że praca za grosze, ciężka i monotonna, jest również śmiercionośna. Konsekwencje zagrożeń dla życia w wyniku pracy w fabryce, do których zarząd nigdy się nie przyzna i nie zniweluje, są odwleczone w czasie, co czyni ponoszone koszta naszego zdrowia jeszcze bardziej niewidocznymi. Wysoka technologia niesie ze sobą wysokie koszta – życia i zdrowia robotnic. Brak snu, podwójna praca (w domu i przy taśmie), stres wynikający z niedostatku środków do życia i niestabilności zatrudnienia, wykańczające i niebezpieczne dojazdy do pracy, szkodliwe chemiczne substancje – pokazują przemoc reżimu pracy w fabryce”.
Nic więc dziwnego, że w ostatnich latach na terenie fabryk działających na terenie KSSE, dochodzi do coraz częstszych protestów pracowniczych. W roku 2011 media donosiły o strajku pracowników sosnowieckiego Bitornu, którego pracownicy domagali się podwyżek pensji (wynoszących od 900 do 1400 złotych) oraz zwiększenia gwarancji zatrudnienia. Sytuacja powtórzyła się w dwa lata później, tym razem jednak powodem strajku były masowe zwolnienia i przeniesienie części produkcji na tańsze rynki zagraniczne.
Kolejną nagłośnioną przez media sprawą stał się strajk pracownic w gliwickiej firmie BMZ. Kobiety skarżyły się na bezprawne zwolnienia, nieustający mobbing, pojawiły się również oskarżenia o prześladowanie działaczek należących do zakładowych związków zawodowych
„Liczy się tylko zysk właściciela, my to masa do roboty. Kto podnosi łeb, ten wylatuje. A ludzie najbardziej ze wszystkiego boją się utraty pracy. Za nią dadzą się zniewolić i maksymalnie wykorzystać, będą donosić i kapować na kolegów i koleżanki. Nie chcemy takiej atmosfery”.
Największa liczba protestów dotyczy jednak jednego z największych pracodawców w KSSE, Fiat Auto Poland. Pracownicy tej firmy wielokrotnie podejmowali strajki generalne i ostrzegawcze, nie zgadzając się na niskie pensje, brak stabilności zatrudnienia i wyzysk robotników. W przypadku tej firmy określenia takie jak „obóz pracy”, czy „system pracy niewolniczej” nie padają jedynie z ust anonimowych robotników, korzystających z internetowej anonimowości, by wyrazić swoją opinię, tylko pojawiają się w medialnych doniesieniach, opisujących fatalną sytuację w jednej z najmocniej dotowanych fabryk w regionie. Począwszy od 2007 roku, kiedy to ogłoszono w Fiacie pierwsze pogotowie strajkowe, przez strajk ostrzegawczy w 2008 roku, aż do dziś, związkowcy i pracownicy wciąż walczą z zarządem firmy o godziwe warunki pracy. W tym samym czasie w zakładzie doszło do masowych zwolnień, zwolniono kilkaset osób, zaś w celu zabezpieczenia ich dalszego losu, polskie władze musiały udzielić jednorazowej pomocy finansowej lokalnym urzędom pracy, w wysokości ponad 5 milionów złotych. Sytuacja w fabryce sprowokowała burzliwą, ogólnopolską dyskusję, stała się tematem poselskich interpelacji, ministerialnych wystąpień, a także piosenek:
zaś dodatkowej ironii wszystkim wydarzeniom związanym z tyską fabryką Fiata dodaje fakt, że to właśnie w tych zakładach w 1992 roku, tuż po przejęciu firmy przez Fiata, doszło do najdłuższego strajku okupacyjnego w dziejach współczesnej Polski, który to strajk stał się jedną z przyczyn utworzenia Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.